Bohater tego materiału, choć spotkała go ogromna tragedia, miał także przy tym wszystkim wiele szczęścia. Pod koparką, która go przygniotła spędził kilka godzin i tylko cudem udało mu się wyjść z tej opresji z życiem.
45-letni Daniel Miller spędzał wtorkowy dzień w koparce, wyrównując teren swojej posiadłości. W pewnym momencie pojazd, w którym się znajdował zsunął się do błotnistego stawu. Wypadek był na tyle feralny, że Australijczyk utknął dosłownie po uszy w błocie, przygnieciony prętem przymocowanym do 3-tonowej koparki.
Daniel spędził w tej pozycji kilka godzin, z trudem łapiąc każdy kolejny oddech i uchodząc z opresji z życiem. Dopiero po kilku godzinach jego wołania o pomoc usłyszał w końcu sąsiad, który wezwał odpowiednie służby.
Gdy te uwolniły mężczyznę został on przewieziony do szpitala. Na miejscu stwierdzono u niego wyziębienie organizmu oraz kilka drobnych obrażeń kręgosłupa.
Strażacy, którzy brali udział w akcji ratowniczej byli pod olbrzymim wrażeniem postawy Daniela Millera. Przyznali w jednym z wywiadów, że to, że mężczyzna wytrzymał kilka godzin w tak ekstremalnej pozycji jest naprawdę nieprawdopodobne.
"Całe szczęście, że nie padało" - skwitował zajście Australijczyk, gdy był już bezpieczny. Wcześniej z pewnością nie było mu do śmiechu.
Prawie pochowali go żywcem! Obudził się w trakcie pogrzebu!
E-papieros wybuchł mu w ustach! Stracił przez niego kilka zębów!