Uciekł wam autobus? Spóźniliście się do pracy? Macie zły dzień? Uwierzcie - mogło być o wiele gorzej. Potwierdza to historia tego mężczyzny, która udowadnia jednak również to, że w końcu los zawsze musi się odmienić. Poznajcie ją koniecznie.
Problemy Olivera Pugha rozpoczęły się przed czterema laty. Wizyta u lekarza z bolącym biodrem skończyła się dla niego diagnozą o nowotworze. Żeby go usunąć potrzebne były w sumie aż trzy operacje. Po jednej z nich Anglik zaraził się bakteryjnym zapaleniem opon mózgowych. Gdy doszedł do siebie, w wypadku stracił część lewego kciuka, a do rany wdało się zakażenie gronkowcem złocistym.
Oliver jakoś sobie z tym wszystkim poradził i gdy wydawało mu się, że w końcu jego życie jakoś się ułoży, jego żona zostawiła go dla drużby z ich wesela, z którym zaczęła spotykać się jeszcze gdy pechowy Anglik dochodził do siebie po wszystkich przeżytych chorobach i urazach. Ich związek rozpadł się, gdy Oliver w końcu stanął na nogi.
"Joe zawsze był moim dobrym przyjacielem i wspierał mnie, gdy potrzebowałem towarzystwa. Pewnego razu, gdy leki uniemożliwiały mi jeszcze prowadzenie auta, Grace wybrała się z nim na drinka i skończyła w jego domu. Potem, gdy wychodziła się zobaczyć z Joe mówiła mi, że spotyka się z siostrą albo z przyjaciółmi" - powiedział Oliver w jednym z wywiadów.
Pewnego razu Grace długo nie wracała do domu i jej mąż zaczął się o nią martwić. Wpadł wtedy na pomysł, że odnajdzie ją za pomocą aplikacji, która namierzy jej telefon. W ten właśnie sposób odkrył, gdzie tak naprawdę przebywała jego żona. Ich małżeństwo było skończone.
Ciąg dalszy na następnej stronie...